lip 21 2004

smutny powrót


Komentarze: 5

Wróciłam. Wiem, że nieładnie tak zostawiać bloga i nic w nim nie pisać tak długo. Tak się złożyło, następnym razembędę ostrzegać.

Ostatnimi czasy starałam się jak najwięcej czsu spędzać z moim ukochanym. Jest wspaniały. Kocha mnie, naprawdę mnie kocha i boi się że mnie straci. To tak jak ja. Ale nie ma się czego bać. On do końca mojego życia pozostanie w moim sercu jako ten, którego pierwszy raz w życiu pokochałam naprawdę, który jako pierwszy powiedział mi prosto w twarz że mnie kocha, który jako pierwszy mnie pocałował....

Pierwszy raz w życiu mam kogoś, do kogo mogę się przytulić kiedy tylko chcę.On w takich momentach obejmuje mnie mocno ramionami i przyciska moją głowę do swojej klatki. Czuję się wtedy taka bezpieczna, tak mi dobrze, że aż się wzruszam i chce mi się płakać.

Pojutrze wyjeżdża na 2 tygodnie, potem ja. W sumie nie będziemy się widzieć 4 tygodnie. Nie wyobrażam sobię tego. Ja nie przeżyję bez mojego skarbeńka ;( muszę się z nim jutro spotkać i pożegnać... ;(

paulineczka_14 : :
28 lipca 2004, 15:06
Będzie dobrze :) Wyobraź sobie to miłę uczucie gdy się znowu spotkacie po takim długim czasie :))) To bedziecoś pięknego :) 3maj siem ciepło i nie martw się niczym Pa robaczq :*
24 lipca 2004, 10:51
Ja mam gorzej :( mojego ukochanego nie widzialam od zakonczenia roku i zobacze go \"moze\" pod koniec sierpnia.Ja jestem w olsztynie a on pohechal teraz do opola.jak on wraca to ja wyjezdzam.i lipton :(
22 lipca 2004, 17:13
A ja mysle, ze nie bedzie tak zle.. Rozumiem Cie bardzo dobrze, ja tez w zeszlym roku nie widzialam sie jakis czas z moim chlopakiem i przezylismy. Jesli faktycznie sie kochacie, nie macie o co sie martwic. Glowka do gory i 3maj sie! :*
Myje-Gary (opalona)
22 lipca 2004, 16:25
Skro piszesz,że łączy Was prawdziwe uczucie,które jest tak wielkie iż wytrzyma iskrę rzuconą w baryłkę z prochem strzelniczym,to się z tym uporacie,czas rozstania szybko minie a jak wrócicie to zatęsknicie do siebie jeszcze bardziej =).
22 lipca 2004, 12:09
To no bejbe jesteśmy w identycznej sytuacji... ale jakoś musimy to przetrwać... po prostu musimy... bo innego wyjścia nie ma... ehh...... Pozdrawiam!

Dodaj komentarz