Najnowsze wpisy, strona 1


sie 19 2004 po miesiącu czekania
Komentarze: 7

Minął miesiąc... rzeczywiście szybko, ale nie bezboleśnie. Owszem, na koloniach często się śmiałam, poznałam fajnych ludzi ale też płakałam. Strasznie tęskniłam. Nie spałam w nocy tylko o nim myślałam. Potrafiłam wzbudzić w sobie to uczucie, jakby on był przy mnie. Przywoływałam jego obraz. Chyba tylko dzięki wspomnieniom to przeżyłam.

Wczoraj się już z nim spotkałam. Znowu go doceniłam i przeklinałam siebie "Jak ja mogłam myśleć o kimś innym?!". Jeśłi mam być szczera, to w tej chwili zaczęłam płakać. Przez głowę przemknęła mi myśl, że nie zasługuję na takie szczęście... Było mi przykro, jak byłam na tych koloniach, kiedy przez 4 dni nie dał znaku życia, a jeden z nich to były moje urodziny... Nie byłam wściekła, ale zwątpiłam w to czy on mnie kocha.

Wczoraj było trochę sztywno, po tak długiej rozłące trochę się bałam i on pewnie też. Ale ja nie chcę żeby on mnie oswajał od początku... Dzisiaj już nie będę się bać...

Dostałam od niego prezent na urodziny - ładny.

paulineczka_14 : :
sie 03 2004 nie mogę...
Komentarze: 6
Łzy same cisną się do oczu, gdy tylko usłyszę jego imię albo ksywkę. Każda myśl przypomina piękne chwile.... Nigdy nie zapomnę żadnej z nich, jego zapachu, głosu, smaku jego ust :(

Liczę dni... od jutra 14 - 2 tygodnie a minęło dopiero 12 dni :( To wszystko wydaje się wiecznością... np. to że z nim chodzę 3 miesiące a ta pierwsza randka była tak dawno......... ehhhh nie ma go już tak długo :(

Pamiętam, czasem jak byłam z nim miałam dziwne uczucie. Patrzyłam mu w twarz i uświadamiałam sobie dziwność tego przypadku. Przecież ja przytulam obcego człowieka i co gorsza ja go kocham! Przedtem go nie znałam, nie był nawet moim kolegom, nie byliśmy nawet na cześć aż tu nagle taka odmiana. Kochamy się i jesteśmy razem. Tak nagle, w takim krótkim czasie... Nie mogę bez niego wytrzymać... gdybym nie jechała na te durne kolonie jutro, to zobaczyłabym go już w piątek ;( co za pech, przecież piątek jest za 4 dni ;(

Ja tak nie chcę! Muszę do neigo zadzwonić! Może... jutro(?) tak, chyba tak...

paulineczka_14 : :
sie 01 2004 jeszcze kilka słów...
Komentarze: 6

Czekam, czekam, czekam i czekam. Jeszcze 17 dni do naszego spotkania... :( Przedwczoraj napisałam do niego smsa. Zbeształam go za to że nie dzwoni, nie daje znaków życia, że o mnie nie pamięta... Przepraszał, ale to było w nocy, nie miałam humoru. Odcinałam się tylko chamsko. Qrcze no!

Teraz, po tym jak się upomniałam, to co chwilę jakieś dryny albo esy na mnie czekają... Ja bardzo bardzo za nim tęsknię i potrzebuję go. Om pisze że dłużej nie wytrzyma - musi, taki los.

Teraz ja szykuję się do wyjazdu... taka gorączka... znaczy szał przygotowań, żeby nic nie zapomnieć. Nie wiem czy przed wyjazdem tu jeszcze coś napiszę...

A teraz kilka słów do mojego skarbeńka, ale nie po to żeby przeczytał... tylko po to żeby się poczuć jakby tu był...

Kochany mój... tęsknię za tobą, brakuje mi cie. Cały czas czuję jakąś pustkę i wiem, że tylko ty możesz ją wypełnić, więc wracaj i czekaj na mnie. Gdy już się spotkamy będzie dobrze. Nie martw się o mnie. Ja nie przestanę cię kochać...

paulineczka_14 : :
lip 27 2004 historia jak z filmu
Komentarze: 8

A to było tak... dzień przed wyjazdem Grześka. Spotkaliśmy się, poszliśmy sie przejść do lasu i zaczęło padać. Zwialiśmy do domu. Nie chciałam żeby zmókł, powiedziałam żeby mnie nie odprowadzał. Puściłam jego ręke i odeszłam, ale po krótkiej chwili już tego żałowałam, cały czas sie oglądałam. W drzwiach od domu byłam już zapłakana. Kiedy wieczorem siadłam na gg, on już tam był.

Napisał do mnie, żalił się że chciał się ze mną pożegnać, że nawet mnie nie przytulił... Ja tylko przytakiwałam i ryczałam. Pobiegłam do taty spytałam czy mnie wypuści z domu. nie zgodził się. Załamałam się. A Grzesiek już pisał, że idzie do sklepu a potem spać. Mama zaczęła mi współczuć i mnie wypuściła. Napisałam mu że zaraz do niego przyjadę na rowerze. Tak bardzo chciałam go jeszcze zobaczyć...

Jechałam tak szybko jak tylko mogłam. Gdy dojechałam w umówione miejsce i gdy już się zobaczylismy, podjechaliśmy do siebie. Rzucił rower na środku drogi i podbiegł do mnie. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła, było mi tak dobrze, oboje byliśmy szczęśliwi. Nogi mi się trzęsły ze zmeczenia, oboje sapaliśmy. Ale najwazniejsze było to, że była w jego ramionach... A teraz... już go nie ma. Nie będziemy sie widzieć miesiąc, a ja 4 dni nie wytrzymałam. Jest mi źle, bez przerwy płaczę. JA go potrzebuję! ;(

paulineczka_14 : :
lip 21 2004 smutny powrót
Komentarze: 5

Wróciłam. Wiem, że nieładnie tak zostawiać bloga i nic w nim nie pisać tak długo. Tak się złożyło, następnym razembędę ostrzegać.

Ostatnimi czasy starałam się jak najwięcej czsu spędzać z moim ukochanym. Jest wspaniały. Kocha mnie, naprawdę mnie kocha i boi się że mnie straci. To tak jak ja. Ale nie ma się czego bać. On do końca mojego życia pozostanie w moim sercu jako ten, którego pierwszy raz w życiu pokochałam naprawdę, który jako pierwszy powiedział mi prosto w twarz że mnie kocha, który jako pierwszy mnie pocałował....

Pierwszy raz w życiu mam kogoś, do kogo mogę się przytulić kiedy tylko chcę.On w takich momentach obejmuje mnie mocno ramionami i przyciska moją głowę do swojej klatki. Czuję się wtedy taka bezpieczna, tak mi dobrze, że aż się wzruszam i chce mi się płakać.

Pojutrze wyjeżdża na 2 tygodnie, potem ja. W sumie nie będziemy się widzieć 4 tygodnie. Nie wyobrażam sobię tego. Ja nie przeżyję bez mojego skarbeńka ;( muszę się z nim jutro spotkać i pożegnać... ;(

paulineczka_14 : :